fbpx

Slide Mama Robi Szczęście podcast MAMA ROBI SZCZĘŚCIE MONIKA WLODARCZYK-HAS podcast
Darmowa Mini Sesja

#3 Jak skutecznie kontrolować dziecko i nie zwariować?

Witam Cię bardzo serdecznie, w kolejnym odcinku podcastu Mama Robi Szczęście, w którym zajmę się tym, jak skutecznie kontrolować dziecko i nie zwariować. Więc jeżeli masz tutaj jakieś problemy,  pytania i nad czym się już zastanawiasz, to bardzo Cię zachęcam do wysłuchania tego podcastu  do końca. Najpierw chciałabym Cię jednak zaprosić na moją stronę internetową www: Mama Robi Szczęście. Tam znajdziesz ciekawe artykuły na temat  rozwijania inteligencji emocjonalnej u siebie i u swojego dziecka, o tym, jak stać się świadomym rodzicem oraz czym w ogóle jest inteligencja emocjonalna. Znajdziesz tam również zapis do mojego newslettera, gdzie możesz pobrać darmowy e-book “Jak wychować inteligentnie emocjonalne dziecko i  nie zwariować”.

Kochani, świetny e-book, bardzo serdecznie Wam go polecam. Na mojej stronie możesz również dziś zarezerwować darmową sesję coachingu. Serdecznie Cię do tego  zachęcam, jeżeli masz ochotę, jeżeli masz coś, nad czym chcesz popracować, jestem bardzo otwarta. Zachęcam Cię również do komentowania tego podkastu, do czytania, komentowania moich  artykułów oraz zachęcam Cię do odwiedzin mojego fanpage’a, oraz na mojego Instagrama, gdzie możesz mnie obserwować. Musisz mi pofolgować! Bardzo będzie mi miło. Tak więc zapraszam Cię na moją stronę internetową www: Mama Robi Szczęście.

Witaj w podcaście, który pokaże Ci jak ogarnąć emocjonalny chaos po to, abyś mogła  wspierać swoje dziecko w rozwoju, a przy tym odczuwać więcej szczęścia i spełnienia w  macierzyństwie.

Gospodarzem podcastu jest Monika Włodarczyk, certyfikowany coach, mama trójki dzieci oraz  konsultant kryzysowy, twórczyni marki Mama Robi Szczęście. Dobrze, czyli jak skutecznie kontrolować dziecko i nie zwariować. Kochani, myślę, że kontrola to jest coś, co spędza sen z powiek rodzicom. Od najmłodszych do najstarszych dzieci.

Czym jest kontrola? Według słownika języka polskiego kontrola to sprawdzanie czegoś.  Zestawienie stanu faktycznego ze stanem wymaganym. Nadzór nad kimś lub nad czymś. I teraz, w tej pierwszej instancji, co jest dla mnie niezwykle ciekawe. Co oznacza kontrola, czyli sprawdzanie czegoś. Zestawianie stanu faktycznego ze stanem wymaganym.

To jest niezwykle ciekawe i o tym bardzo dużo będę tutaj na tym spotkaniu mówić. Natomiast jeżeli  myślimy o kontroli w kategoriach, gdzie jest moje dziecko, gdzie ono się znajduje, czy ono jest  bezpieczne? Tym ja się dzisiaj zajmować nie będę. Czyli nie polecam Wam na tym podcaście aplikacji, których możecie używać do kontrolowania swoich dzieci, do sprawdzania gdzie one są itd.

Itd. Zostawiam to innym specjalistom. To nie jest moja branża absolutnie. Tak, więc jeżeli chodzi o  nadzór nad kimś lub nad czymś, to nie jest moja działka. No i oczywiście, jeżeli używamy kontroli po to, aby zapewnić bezpieczeństwo naszemu dziecku, to też nie będę mówić o tym, kiedy  używamy kontroli po to, aby zapewnić bezpieczeństwo naszemu dziecku.

To jest tak jakby poza tematem naszego podcastu. Ja zajmuję się dzisiaj tematem jak skutecznie kontrolować dziecko i nie zwariować, czyli sprawdzaniem tego stanu faktycznego ze stanem  wymaganym, czyli ze stanem, który my jako rodzice gdzieś tam widzimy, wymarzyliśmy może albo oczekujemy. Bardzo często, kiedy jesteśmy rodzicami, to chcemy ochraniać nasze dziecko przed wszystkimi niebezpieczeństwami i bardzo często staramy się to osiągnąć poprzez kontrolę naszego dziecka.

Dzisiejszy podcast ma bardzo przewrotny tytuł. Jak skutecznie kontrolować dziecko i nie  zwariować. Myślę, że ci rodzice, którzy przyszli na ten podkast, aby dostać gotową receptę, jak skutecznie kontrolować swoje dziecko, będą rozczarowani. Jednak proszę, zostańcie do końca ze mną. Mam nadzieję, że odczujecie też ogromną ulgę, bo zrozumiecie, że kontrola lub próby kontrolowania czegokolwiek, lub kogokolwiek jest niemożliwa.  Przykro mi jest się rozczarować, ale tak właśnie jest. Wiem, że trudno to zaakceptować, bo ja też tam byłam. Mnie też było bardzo trudno zaakceptować, że nie mogę kontrolować zachowania  własnego dziecka i było mi bardzo trudno odpuścić kontrolowanie swojego dziecka.

Myślę, że może po wysłuchaniu tego podcastu będzie Ci łatwiej to zrobić i odpuścić kontrolę. To  oczywiście nie stanie się z dnia na dzień, ale myślę, że mogę Ci pokazać lepsze metody niż kontrolowanie i całkowicie zamienić je na coś, co wesprze Twoje dziecko w miejscu, w którym ono  teraz jest. Chciałabym też zastanowić się właściwie, czy rzeczywiście my możemy kontrolować nasze dzieci, czy nie jest to fizycznie niemożliwe? 

Bo jeżeli mówimy o bardzo małym dziecku tak, to oczywiście jest to możliwe. Mówimy o dziecku,  które jeszcze nie chodzi, czy nawet to dziecko, które dopiero zaczęło chodzić. Tak, oczywiście.  Możemy je kontrolować, możemy je fizycznie kontrolować. Na przykład nasz dwulatek może nie chcieć wsiąść do samochodu, możemy go wtedy podnieść, wsadzić coś do jedzonka, zapiąć pasy.

Już nam nie ucieknie. To jest taka fizyczna kontrola nad małym dzieckiem, którą bardzo często  oczywiście używamy. Jednak powiedzcie mi, czy teraz możemy to zrobić z naszym siedmiolatkiem, z ośmiolatkiem? Albo z nastolatkiem? Czy jest to możliwe, żeby właśnie naszego nastolatka, osobę, która może być większa od nas, silniejsza od nas, wyższa od nas wsadzić do samochodu, zapiąć pas i gdzieś zabrać? Myślę, że chyba nie jest to możliwe i  chciałabym, abyś teraz na chwilę się zatrzymała i zastanowiła nad tym, jak Ty się czujesz, kiedy  ktoś próbuje Cię kontrolować? Jak reagujesz na słowa krytyki mówiące, że to nie tak się robi, tylko  tak? Kontrola właśnie na tym polega.

Czyli sprawdzamy stan faktyczny ze stanem oczekiwanym. Więc jeżeli coś nam się nie podoba w zachowaniu naszego dziecka, to po prostu mówimy. OK, czyli jak Ty radzisz sobie, ze słowami krytyki np. Twój małżonek mówi: ale wiesz co to zupa? To nie tak się robi. W ogóle to tę zupę się robi  tak, tak i tak. Jak Ty się czujesz?

Jaka jest Twoja reakcja? Jakie emocje odczuwasz? Sama absolutnie nie radzę sobie z  próbami kontroli i wywołuje to u mnie bardzo duży sprzeciw. I jak ostatnio sprawdzałam, to moje  dzieci reagują dokładnie tak samo. Też reagują bardzo dużym oporem, frustracją, złością, czasami  nawet agresją na wszelkie próby kontroli z mojej strony.

Dlatego, że nikt z nas nie chce być kontrolowany. Próby kontroli mogą prowadzić u dzieci do złości  i frustracji, czyli do bardzo trudnych emocji, których dzieci bardzo często nie potrafią jeszcze  wyrażać, przeżywać. A co próby kontroli robią Tobie? U mnie powodują, że się wściekam, że się frustruje, że nawet frustruje się na to, że moje dziecko się złości, że mnie nie słucha i że jest  na ogół niegrzeczne.

Przynosi mi to dużo trudnych emocji. I tak dokładnie powinno być z kontrolą. I takie właśnie emocje  powinna ona wywoływać i wywołuje. Kiedy staramy się kontrolować nasze dzieci, to dajemy im przekaz: nie dajesz rady, ja to naprawię, mam sposób i jestem lepsza niż Ty, zajmę się Twoim życiem za Ciebie.

Zobacz teraz, jak wiele jest w Tobie oporu, kiedy to słuchasz. Niezgody na to, aby ktoś Ciebie  kontrolował. Ja przynajmniej bardzo mocno odczuwam opór w obliczu kontroli. Myślę, że jesteśmy  bardzo podobni do siebie. Myślę, że większość z nas odczuwa bardzo duży opór i nie godzi się na  żadną formę kontroli.

Próby kontroli przynoszą brak zaufania, frustracje po obu stronach relacji, czyli i rodzic, i dziecko  będą odczuwać trudne emocje. Bardzo wiele z nas nie zdaje sobie nawet sprawy, że odczuwa  silną chęć kontroli swojego dziecka. To jest bardzo ważne, aby o tym pamiętać, że my nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Nie zdajemy sobie sprawy, że my czujemy silną chęć kontroli naszego dziecka. I to jest taki klucz, że warto czasami to zauważyć. Warto uświadomić sobie to i zamiast tej chęci kontroli wybrać myślenie intencjonalne. Tu jeszcze będę o tym mówić w tym podcaście. Teraz chciałabym tak na  chwilę zastanowić się, dlaczego w ogóle odczuwamy chęć kontroli nad naszymi dziećmi? Czasami nie tylko nad dziećmi?  Bo czasami mamy ochotę kontrolować naszych partnerów, naszych rodziców, może kogoś tam jeszcze. Sami to nazwijcie. To wydaje mi się być niezwykle ważnym pytaniem i zazwyczaj jest to  oczywiście chęć zmiany naszego dziecka czy innej osoby.

Czyli jak już wspomniałam, nie rób tego tak, a zrób to tak. Pokazywanie naszemu dziecku, że jest  ono niekompletne, niekompetentne, a my znamy odpowiedź i wiemy, jak to naprawić za nie. Chęć kontroli naszego dziecka pojawia się również, kiedy zachowanie albo coś, co nasze dziecko zrobiło, wywołuje w nas dyskomfort psychiczny.

Teraz, aby się pozbyć tego dyskomfortu psychicznego, szukamy sposobu zmiany naszego  otoczenia. W tym przypadku naszego dziecka po to, abyśmy my poczuli się lepiej. Tej zmiany oczekujemy oczywiście natychmiast od naszego dziecka. Po to, bo przecież nie chcemy czuć się źle, dopóki nasze dziecko się nie zmieni.

Jest to oczywiste, więc ta zmiana musi nastąpić jak najszybciej. I teraz chciałabym pokazać to na  przykładzie, na przykładzie jednej z moich klientek. Wyobraź sobie taką sytuację, że wchodzisz do pokoju swojej córki. Twoja córka leży na łóżku. Dookoła jest oczywiście bałagan. To jest czas po  szkole, kiedy miała się uczyć do matury.

Nie robi tego. Leży na łóżku i ma słuchawki na uszach. Chyba domyślasz się, że słucha muzyki.  Widząc to, jesteś od razu wściekła. I teraz krzyczysz, krzyczysz na swoją córkę i mówisz Wiem!  Daję Wam przykład prawie dorosłego dziecka, ale myślę, że nie ma to znaczenia jak duże czy małe  jest dziecko. Myślę, że to wszystko zresztą stawiam na małym dziecku.

Reakcja mojej klientki na to wszystko jest taka, że po prostu wybuchła  na swoją córkę. Zaczęła krzyczeć, że nie zda matury, że jak może być tak leniwa, jak może tak przepuszczać czas przez palce? I tak dalej, i tak dalej. Oczywiście moja  klientka wychodziła ze strachu o swoje dziecko i to jest naturalną częścią rodzicielstwa, że boimy  się o nasze dzieci.

Jednak chciałam Wam zwrócić uwagę, że w momencie, kiedy wychodzimy ze strachu, strach jest  emocją. Trudną emocją. Jesteśmy bardzo podatni na to, aby przewidywać same katastrofy. Dziecko się nie uczy, to oznacza, że w przyszłości nie będzie mieć pracy albo, że nie zda matury, albo jeszcze coś innego.

To wszystko dyktuje nam nasz strach. Warto pamiętać też, że kiedy wychodzimy z trudnej emocji, osiągniemy zupełnie inny rezultat, niż jakbyśmy wychodzili ze współczucia, miłości, zrozumienia,  akceptacji. OK, to jest dosyć trudna sytuacja w ogóle. Wchodzę do pokoju. Spodziewam się, że  moje dziecko się uczy do matury, moje dziecko leży, słucha muzyki.

Ja totalnie rozumiem reakcję mojej klientki. Ona wybuchła. I teraz zadałam mojej klientce takie pytanie.  I teraz nad tym się zastanówcie. Postarajcie się sobie odpowiedzieć na to pytanie. Czy myślisz, że to, że dziś krzyczysz na swoje dziecko i wymagasz natychmiastowej zmiany w jego zachowaniu, czy  to wpłynie kiedyś na jego wybory w przyszłości? Czy to wpłynie na jego wybory w dorosłym życiu? Czy to krzyczenie, nazywanie jej leniem,  niezdarną uczennicą w czymś jej pomoże? Czy zabranie telefonu w czymś jej pomoże? Jak myślicie, czy takie zachowanie rodzica ma jakiś wpływ na to, kim będzie dziecko w przyszłości. Oczywiście jakiś wpływ ma. Nie wiem jaki.

Nie chcę tego oceniać, ale myślę, że gdybyśmy ten strach zamienili na współczucie, moglibyśmy  spotkać się z naszą córką w miejscu, w którym ona jest. Tak się stało z moją klientką. Chciałam tylko wspomnieć, że nie myślcie sobie, że ja jestem przeciwniczką konsekwencji i dawania dzieciom konsekwencji za ich zachowanie albo za zachowania, którego oczekujemy.

Jednak chciałabym, żebyśmy się na chwilę zatrzymali przy tych konsekwencjach i zastanowili się, dlaczego my w ogóle dajemy naszym dzieciom konsekwencje. Dlaczego w ogóle to robimy? Czy te konsekwencje rzeczywiście wpłyną na zmianę zachowania mojego  dziecka? Czy to, że ja dzisiaj zabiorę mojemu dziecku telefon, w przyszłości wpłynie na to, że ono będzie się więcej uczyć?

Jak myślicie? No nie. Konsekwencje dajemy, bo w naszym poczuciu jest to nasz obowiązek jako rodzica. Czujemy się lepiej, kiedy dajemy naszemu dziecku konsekwencje. Nie jestem  przeciwniczką konsekwencji, oczywiście konsekwencji logicznych i odpowiednich dla wieku  dziecka. I nie ma w tym nic złego. OK.

Natomiast tak jak mówię, konsekwencje nie są dla naszych dzieci. Konsekwencje są dla nas, dla rodziców po to, abyśmy my czuli się fair z tym, jak wychowujemy nasze dziecko, co mu pokazujemy, jak chcemy je wychować. I teraz, po rozmowie z moją klientką zapytałam się jej, czy to jest normalne, że Twoja córka się nie uczy do matury, tylko słucha muzyki itd.?

Nie chcę wchodzić w szczegóły, jak do tego doszłyśmy. Moja klientka stwierdziła, że coś musi się zadziać, że musi z nią porozmawiać. Zapytałam jakie rezultaty chce osiągnąć, powiedziała mi, że chce, aby jej dziecko się otworzyło do niej, żeby powiedziało jej  rzeczywiście, co jej na sercu leży.

Z jakiej emocji Ty musisz wychodzić, jeżeli chcesz, aby Twoje dziecko  się otworzyło? Czy to będzie strach? Czy to będzie złość na Twoje dziecko? No nie. Od razu  wiedziała, że to nie będą żadne z tych emocji, że to będzie miłość i współczucie do dziecka. Zrozumienie i akceptacja.

Kompletna, stuprocentowa, bezgraniczna. I oczywiście, kiedy moja klientka wyszła z takich emocji  jak miłość, współczucie, zaufanie, bezgraniczne zaufanie do swojego dziecka i do sytuacji, i do  miejsca, w którym to dziecko się znajduje, osiągnęła zupełnie inne rezultaty. Córka powiedziała jej, że po prostu boli ją głowa i nie ma ochoty niczego czytać.

Słuchała relaksacyjnej muzyki, aby chociaż troszkę się uspokoić. Jest zestresowana przed maturą. Potrzebowała chwili relaksu. Czasami potrzebujemy zatrzymać się i zapytać nasz strach, czy  on rzeczywiście jest racjonalny i czy w tym przypadku ja muszę go odczuwać. Tak, emocja, jaka przyjdzie, oczywiście to jest nasza emocja i  musimy być jej właścicielem.

Odczuwamy ją, ale starajmy się może dać sobie chwilę czasu, zanim przejdziemy do interakcji z  naszym dzieckiem. Kolejny taki przykład, który dla Was przygotowałam, to jest mój przykład z mojego życia, który pokazuje, jak presja społeczna wpływa na nasze zachowanie jako rodziców. Boimy się właśnie, że nasze zdolności rodzicielskie zostaną ocenione negatywnie przez inne osoby i też zaczynamy działać w strachu, z pozycji strachu.

I postaram się Wam to pokazać na tym przykładzie. Odprowadzam moje dzieci do szkoły. Moja córka spotkała po drodze kolegę ze swojej klasy i on do niej mówi: cześć, fajnie cię widzieć itd. Itd. Moja córka nie odpowiedziała, nic nie powiedziała ani cześć, uśmiechała się, ale nie odpowiedziała  na cześć swojego kolegi.

Za kolegą stała oczywiście jego mama. To była taka sytuacja, gdzie ja czułam, że ta mama  oczekuje, że moje dziecko powie cześć, że cokolwiek powie. Zapytałam się mojej córki: chcesz powiedzieć cześć? Ona pokiwała tylko głową, że nie. A ja mówię ok, to jest ok. Jak będziesz gotowa, to powiesz cześć! Mama tego kolegi nie była zachwycona rezultatem tego i po prostu odeszła.

Chłopiec był nadal wesoły, szczęśliwy. Nic się nie działo z chłopcem. Pomimo mojego własnego dyskomfortu psychicznego i mojego poczucia, że  mogę zostać negatywnie oceniona jako matka, poprzez mamę tego kolegi dałam prawo mojemu dziecku do tego, aby nie powiedziało dzień dobry, przepraszam, cześć.

Teraz zastanawiam się, jak często zdarza nam się pod presją społeczną zachować się w inny sposób i od razu przejść do zawstydzenia swojego dziecka. No jak tak możesz? Czemu Ty nie odpowiadasz dzień dobry? Przecież to nieładnie. Przecież Ty zrobisz swojemu koledze krzywdę.

Przecież zranisz jego uczucia. Bardzo często właśnie tak się zdarza, że presja społeczna i strach oczywiście w nas, którym odczuwamy strach, który odczuwamy, ponieważ boimy się, że zostaniemy negatywnie ocenieni przez drugą stronę, właśnie powoduje, że zaczynamy zawstydzać nasze dzieci. I teraz pamiętajmy, że zawstydzenie jest formą kontroli.

OK, zawstydzenie naszych dzieci jest formą kontroli. Wstyd jest bardzo trudno emocją, emocją, którą jest nam bardzo trudno przeżywać i wstyd jest emocją. Destrukcyjną. Może bardzo dużo zrobić w życiu naszych dzieci oraz w naszym życiu. Tak więc warto czasami się zastanowić, z jakich pobudek ja wychodzę.

Czy presja społeczna jest dla mnie ważniejsza? Czy komfort mojego dziecka? Jednak to zostawiam  Wam kochani. Teraz chciałabym skupić się na tym, co dzieje się w nas i w naszym dziecku, kiedy staramy się je kontrolować. No nam kontrola przynosi więcej frustracji i lęku, a naszemu dziecku odbiera poczucie pewności siebie.

Dziecko zaczyna identyfikować się z tym, co o nim mówimy. W przypadku nastolatków dziecko czuje, że nie ma kontroli nad własnym życiem, że jest nieporadne i przestaje  sobie ufać. Natychmiastowy efekt, którego oczekujemy, kontrolując nasze dzieci, nigdy nie  zadziała, bo ogromny opór, frustracja i złość w naszym dziecku powodują, że ono nie jest w stanie z nami kooperować w żaden sposób.

To z kolei wywołuje złość i frustracje w nas samych. Ogólnie mówiąc, kontrola jest przyczyną odczuwania trudnych emocji u dziecka i rodzica i nie prowadzi do niczego, a zdecydowanie nie jest  formą wychowawczą I przechodzę teraz do ciekawego momentu tego podkastu. Zacznę go takim pytaniem, żebyś tak na chwilę przystanął, przystanęła i się zastanowił, zastanowiła: co mogę kontrolować? Jest tylko jedna rzecz, którą możesz  kontrolować, do której masz całkowicie stuprocentowy dostęp i możesz kontrolować to niemalże w  każdym momencie. Jeżeli pozostajesz świadomy siebie, możesz kontrolować tylko siebie, swoje zachowanie. To jak odnosisz się do swojego dziecka?

To jak się zachowujesz? Jakich strategii wychowawczych używasz? To wszystko możesz  kontrolować, ale nie możesz kontrolować żadnej innej osoby. W tym nie możesz kontrolować swego dziecka. No dobrze, skoro już to wiemy, to co zamiast kontroli? Proponuje Ci wsparcie dziecka w momencie, w którym ono tego potrzebuje, a nie wymaganie od niego natychmiastowej zmiany, która jest zresztą niemożliwa.

Czyli niewychodzenie do dziecka z punktu, w którym chcielibyśmy, aby ono było. Czyli np.  powinieneś zrobić to tak, a nie tak. Czyli powinnaś narysować ten domek tak, a nie tak. I tutaj dam Wam kolejny przykład, też z mojego życia. Moja córeczka w pewnym momencie nie chciała chodzić do szkoły. Nauczycielka jest  wspaniałą, ciepłą, niezwykle otwartą i pomocną osobą i starałyśmy się ten problem rozwiązać. Co rano natomiast gdzieś coś pomijałyśmy. I w końcu po takim trzecim razie zastanowiłam się: coś jest nie tak. Gdzieś coś jest nie tak i muszę z nią o tym  porozmawiać. I kiedy wracałyśmy ze szkoły, zapytałam się, jak poszedł jej dzień. Ciągnęłam ją za język, Pytałam się, co się stało wtedy, co się stało rano, co się stało po lunchu, co się działo na  lunchu, co się stało na przerwie itd.

Itd. Wtedy powiedziała, że Rebecca jest dla niej niemiła. I to był dla mnie klucz. Zaczęłam  pytać, w jaki sposób jest dla ciebie niemiła? Moje dziecko mi wyjaśniło, że niefajnie się do  niej zwraca i że kiedyś ją popchnęła na placu zabaw podczas przerwy. Zapytałam: jak ty się z tym czujesz?

Powiedziała, że ona się boi Rebeki i że dlatego nie chce chodzić do szkoły, bo boi się, że coś jej zrobi. Następnego ranka, kiedy poszłyśmy do szkoły, powiedziałam wszystko nauczycielce. Zresztą ona mnie poprosiła o to, aby to powiedzieć nauczycielce.  Powiedziałam to nauczycielce, która zapewniła, że załatwią tę sprawę.

Moje dziecko weszło bardzo chętnie do szkoły. Opór całkowicie się skończył. Oczywiście tę sytuację mogłam również rozwiązać w inny sposób. Mogłam powiedzieć mojemu dziecku, ale czego ty się w ogóle boisz? I zamknąć sprawę, wpychając ją do klasy.

Odwrócić się na pięcie i wyjść. Takie rozwiązanie też jest. Pomijając uczucia naszego dziecka i tego, co ono teraz potrzebuje. A moje dziecko potrzebowało wtedy właśnie wsparcia, zrozumienia  miejsca, w którym ona się znajduje. Nie zawsze udaje mi się to i pewnie nie zawsze będzie mi się to udawało. Czasami pewnie pomijam takie sytuacje, bo ich nie zauważam.

Jednak właśnie czasami lepiej jest zatrzymać się na chwilę i zastanowić się, czego moje dziecko potrzebuje. Dlaczego tak się dzieje, zamiast przechodzić do strachu i do katastrofy zachowania. Warto jest akceptować miejsce, w którym jest moje dziecko i wspierać je z tego miejsca. Jeżeli Ty czujesz strach, to ja siadam razem z Tobą na tej ławce strachu.

Nie wyciągam Cię z niej, nie stoję obok i nie mówię: chodź, bądź szczęśliwa. Bądź spokojna. Nie, siadam z Tobą na tej ławce strachu i tam jestem z Tobą. Mogę nic nie mówić, ale samo moje bycie  i samo moje wsparcie już jest teraz wystarczające. Kochani! Tak więc usiądźcie czasami na tej  ławce złości, lęku, strachu, niepokoju czy cokolwiek to jest.

Zamiast stać obok i wyciągać wasze dziecko z tej ławki. Wiecie, czasami u mnie też już pojawiała się frustracja, bo już na tej ławce moja pupa wchodziła w takie wgłębienia, które sama zrobiła, przez to, że tak często na tej ławce tam siadałam z moim dzieckiem. To jest właśnie ta  akceptacja, zaakceptowanie tego miejsca i to, że ona właśnie teraz tego potrzebuje.

Tak więc siadajcie na tej ławce, choćbyście nie wiem, jak niewygodnie się tam czuli i setny raz byście tam byli. Śpicie ze swoim dzieckiem na tej ławce i pomagajcie mu procesować jego emocje. Co  jeszcze oferuje Ci zamiast kontroli? Oczywiście intencjonalne zachowanie, o którym mówiłam w  poprzednim odcinku podkastu i w pierwszym odcinku podcastu również, czyli zastanowienie się i rodzicielstwo z serca, z intuicji, z trzewi.

Nie wiem, co to jest dla Ciebie. Cokolwiek to jest dla Ciebie, niech to będzie intuicyjne wychowanie dziecka, czyli zastanowienie się i intencjonalne zachowanie, czyli jak ja chcę się dzisiaj zachować, jak ja chce się pokazać mojemu dziecku, czego chcę je nauczyć poprzez moje własne zachowanie, Bo już dziś wiemy, już dziś nauka nam o tym mówi, że nasze dziecko nie uczy się przez to, co do niego mówimy,  tylko poprzez obserwację tego, jak my radzimy sobie ze światem, jak my doświadczamy świata, jaką my mamy interakcję ze światem.

Pamiętaj o tym. Twoje dziecko będzie taką osobą, jaką Ty dzisiaj jesteś. Tak więc intencjonalne  myślenie, czyli zastanowienie się czego ja chcę nauczyć moje dziecko, co chcę, aby ono  wiedziało, aby potrafiło. I oczywiście zdanie sobie sprawy, że nawet jeżeli ja zaoferuje to wszystko  mojemu dziecku, ja nie robię tego dla niego.

Ja robię to wszystko dla siebie, po to, abym wieczorem, kiedy moje dziecko już śpi, a ja rozpatruję sobie ten dzień, myślę sobie, że ja zrobiłam wszystko tak, aby moje dziecko było tym fajnym kimś, kiedy dorośnie. Ja nie robię tego dla swojego dziecka i robię to dla siebie po to, abym ja sama z siebie była dumna.

Po to, abym ja sama nie miała sobie nic do zarzucenia. Oczywiście nie zmierzam do  perfekcyjności, daję sobie prawo do pomyłek, daję sobie prawo do błędów i rozumiem to. Nie oceniam tego i nie krytykuję sama siebie. Jednak kiedy ten wieczór nadejdzie, to chcę wiedzieć, że zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy, co wiedziałam, co na ten moment potrafiłam i jak na ten moment potrafiłam zareagować, zachować się po to, aby czegoś moje dziecko nauczyć. Myślę, że takie intencjonalne podchodzenie do wychowania dzieci jest lepsze od każdej metody wychowawczej. Od każdego eksperta wychowania, który zresztą nie istnieje, jak już wiemy. Tak więc zastanawianie się, jak chce się pokazać mojemu dziecku, czego chcę je nauczyć.

Zadaj sobie takie pytanie: czy ja jestem tym, kim chciałabym, aby moje dziecko było, jak  dorośnie? Jeśli nie jestem, to jak mogę to zmienić? Jak mogę się stać tą osobą? Co mogę zrobić lepiej? Jak mogę się rozwinąć? To zawsze o Tobie. To nie jest nigdy o Twoim dziecku. Zawsze to jest o Tobie i Twoim wnętrzu.

Twoje dziecko się tylko Ciebie uczy, bierze to, co chce, to czego nie chce, zostawia. Pamiętaj, to jest zawsze w Tobie i na wszystko tak powinniśmy patrzeć. Czy to jest relacja z szefem? Czy to jest  relacja z małżonkiem? Ona jest zawsze o nas i o tym, kim chcemy w tej relacji być. Jak my chcemy się w tej relacji pokazać i jak my chcemy się czuć w związku z tym, jak się pokazaliśmy w tej relacji.

OK. Kochani, myślę, że to wszystko na temat dzisiejszego podcastu, czyli na temat jak skutecznie kontrolować dziecko i nie zwariować. Czyli najskuteczniejsza metoda to po prostu zaprzestanie  kontroli. Mam nadzieję, że nie jesteście rozczarowani, zwłaszcza te osoby, które przyszły tu po szczególne metody kontroli dziecka.

Mam nadzieję, że czujecie ogromną ulgę wewnętrzną, bo zdajecie sobie sprawę, że kontrola nie jest możliwa. Słuchajcie, możecie  kontrolować tylko siebie. I tego Wam życzę z całego serca, abyście mogli pozostawać świadomi po to, aby kontrolować siebie samego, swoje zachowania intencjonalnie pokazywać swojemu dziecku  po to, aby przekazywać mu tę osobę, którą chcielibyście, aby to dziecko było, kiedy dorośnie.

Z całego serducha Wam tego życzę. Kochani, do usłyszenia w następnym odcinku. Bardzo Was serdecznie zapraszam do komentarzy, zapraszam Was na moją stronę i zapraszam Was bardzo mocno na darmową sesję coachingu. Do usłyszenia! Trzymajcie się!

MAMA ROBI SZCZĘŚCIE MONIKA WLODARCZYK-HAS PODCAST

Witam Cię bardzo serdecznie 

Cześć. Fajnie, że jesteś, ja nazywam się Monika i jestem mamą trójki dzieci, coachem, mentorem i konsultantem kryzysowym, oraz kobietą, która każdego dnia stara się być trochę lepsza. Mam zaszczyt pomagać mamom takim jak Ty i ja, chcącym poczuć się lepiej w roli mamy, chcącym rozwiązać swoje problemy i osiągnąć swoje cele, ale nie są pewne jak wyjść z rutyny lub ruszyć. 

Zapisz się do mojego Neweslettera i pobierz darmowy e-book, “Jak Wychować Inteligentne Emocjonalnie Dzieci i nie Zwariować.  

jak wychować inteligentne emocjonalnie dzieci e-book

Slide MAMA ROBI SZCZĘŚCIE MONIKA WLODARCZYK-HAS Umów się na Darmową Mini Sesję i
zobacz jak mogę Ci pomóc wzmocnić
i poprawić zdrowie psychiczne i emocjonalne.