W moim doświadczeniu macierzyńskim kontrola była tematem, który towarzyszył mi niemal od pierwszych chwil. Nieświadomie, jak wiele z nas, wpadałam w pułapkę chęci kontrolowania wszystkiego – od snu, przez zabawę, po wybory moich córek.
Kontrola, chociaż wydaje się być niezbędnym narzędziem do „utrzymania porządku”, potrafi przynieść więcej szkody niż pożytku. Zamiast tworzyć przestrzeń do wzajemnego zaufania, zamyka nas w klatce nieustannych oczekiwań. Ale czym właściwie jest ta kontrola w rodzicielstwie? Jak wpływa na nasze dzieci i co możemy zrobić, aby znaleźć w niej równowagę?
Kontrola w rodzicielstwie to tendencja do kształtowania i kierowania działaniami dziecka, zbyt często bez uwzględnienia jego autonomii, potrzeb i emocji. Jest to narzędzie, po które często sięgamy, aby zaprowadzić porządek w chaosie, upewnić się, że dziecko idzie właściwą drogą (czyli taką, jaką my uważamy za najlepszą).
To przekonanie, że jeśli nie zareagujemy w danym momencie, wszystko wymknie się spod kontroli. W skrócie kontrola wydaje nam się sposobem na zapobieganie błędom – naszym i naszych dzieci. A co, jeśli spróbujesz zbudować relację opartą na zaufaniu i zobaczysz, jak rozwija się w niej Twoje dziecko?
Pamiętam, jak w początkowych latach macierzyństwa kontrolowałam niemal każdą sferę życia moich córek – od jedzenia po to, jak mają się zachowywać w sytuacjach społecznych. To dawało mi chwilowe poczucie spokoju, ale na dłuższą metę odbierało nam radość z bycia razem. Z czasem zauważyłam, że zamiast budować zaufanie, tylko wzmacniałam ich opór.
Kontrola często rodzi się z naszych wewnętrznych pragnień: chcemy zapewnić dzieciom najlepsze warunki do rozwoju, uniknąć trudnych emocji, a także oszczędzić im błędów, które same popełniałyśmy. Jednak to pragnienie bezpieczeństwa i perfekcji z czasem przekształca się w potrzebę nadmiernego kierowania każdym krokiem dziecka. Wydaje nam się, że kontrolując, eliminujemy ryzyko, a tym samym gwarantujemy sukces.
Ale co się stanie, gdy zaczniemy dostrzegać, że pragnienie kontroli można zastąpić innym, bardziej budującym pragnieniem – zaufaniem? Kiedy zaczynamy ufać, uznajemy, że nasze dzieci również mogą podejmować decyzje, uczyć się na błędach i rozwijać swoją samodzielność. Co więcej, otwieramy przestrzeń na prawdziwą relację, w której dziecko czuje się akceptowane i szanowane.
W moim przypadku zmiana ta nie była łatwa. Kiedy stopniowo przestawałam kontrolować, musiałam zmierzyć się z własnym lękiem: A co, jeśli moje dziecko wybierze źle? A co, jeśli coś przeoczę? Jednak z czasem zobaczyłam, jak ta zmiana owocuje. Moje córki zaczęły podejmować bardziej świadome decyzje, a nasze relacje stały się bardziej autentyczne.
Zastanów się, jakie pragnienia leżą u podstaw Twojej potrzeby kontroli. Czy naprawdę każda sytuacja wymaga Twojej interwencji? Może czasem warto pozwolić dziecku na podjęcie ryzyka i zobaczyć, jak sobie radzi? W ten sposób nie tylko dajesz mu przestrzeń do wzrostu, ale i sama uwalniasz się od ciężaru ciągłej odpowiedzialności. Przemiana ta wymaga odwagi, ale otwiera drzwi do głębszej, bardziej zrównoważonej relacji opartej na wzajemnym zaufaniu.
Kontrola bywa męcząca. Dla nas, rodziców, jej efekty mogą być niezwykle wyczerpujące – zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie. Zaczynamy czuć, że ciągle „pilnujemy” dzieci, a każde ich odstępstwo od naszego scenariusza traktujemy jako zagrożenie. Nasze myśli krążą wokół nieustannego analizowania i przewidywania, co może pójść nie tak, co w dłuższej perspektywie odbiera nam radość z rodzicielstwa.
Kontrolując każdy aspekt życia dziecka, tracimy spontaniczność i lekkość w codziennych relacjach. Relacja z dzieckiem staje się bardziej zadaniem do wykonania niż przyjemnością, którą można się cieszyć. W miarę jak próbujemy coraz bardziej panować nad ich światem, tracimy kontakt z nimi, a co gorsza, kontakt same ze sobą. Zamiast być obecnymi i autentycznymi w danym momencie, jesteśmy pochłonięte strategią i planowaniem, co wprowadza napięcie i oddala nas od dzieci.
Ciągłe kontrolowanie może wywoływać frustrację, poczucie bezradności, a nawet poczucie porażki. Zamiast cieszyć się chwilami bliskości, czujemy ciężar odpowiedzialności za każdy najmniejszy szczegół. W głębi duszy pragniemy, by nasze dzieci rozwijały się swobodnie, ale lęk przed utratą kontroli nie pozwala nam odpuścić. Wydaje nam się, że skoro nasze dziecko nie słucha, to my robimy coś źle. To błędne koło kontroli i rozczarowania prowadzi do wypalenia, zarówno rodzicielskiego, jak i emocjonalnego.
Przestajemy ufać własnym instynktom rodzicielskim, co prowadzi do jeszcze większej potrzeby kontroli. Jednak właśnie w tym momencie pojawia się szansa na przemianę – jeśli dostrzeżemy, że kontrola nie jest rozwiązaniem, ale symptomem naszego wewnętrznego napięcia. Gdy zaczynamy odpuszczać, odzyskujemy zaufanie do siebie i do dziecka. Powoli uczymy się, że nasze wsparcie nie musi oznaczać ciągłego nadzoru, a bliskość nie zależy od perfekcyjnego spełniania rodzicielskich obowiązków.
Dzieci, które są kontrolowane, mogą zacząć tracić zaufanie do swoich własnych decyzji. To, co miało być ochroną, staje się barierą dla ich rozwoju. Czują, że nie mają prawa do eksperymentowania, popełniania błędów, a w efekcie – do nauki.
Kontrola, zamiast wzmacniać poczucie bezpieczeństwa, wprowadza niepewność i podkopuje wiarę we własne możliwości. Dziecko dorasta z przekonaniem, że jego intuicja nie jest wystarczająca, by poradzić sobie w trudnych sytuacjach. Zaczyna szukać aprobaty na zewnątrz, zamiast ufać sobie – co w dorosłym życiu może prowadzić do zależności od opinii innych. Wyobraź sobie, jak Twoje dziecko rozwija swoją pewność siebie, kiedy wie, że jego decyzje są ważne i szanowane. Taka zmiana perspektywy pozwala mu uczyć się na błędach, dostrzegać swoje sukcesy i rozwijać wewnętrzną motywację. Brak tego doświadczenia może prowadzić do wykształcenia się poczucia bezradności, braku pewności siebie i lęku przed podejmowaniem ryzyka.
Kiedy ciągle kontrolujemy nasze dzieci, uczymy je, że ich wewnętrzne przekonania i intuicje są nieważne. To przekazuje im komunikat: „Ty sam nie wiesz, co jest dla Ciebie dobre”. Co więcej, dzieci często zaczynają się buntować – nie przeciwko nam, ale przeciwko kontroli, która odbiera im prawo do bycia sobą. W ten sposób to, co miało być narzędziem bliskości, staje się przyczyną oddalenia. Zamiast poczucia bliskości, pojawia się dystans, który z czasem trudno jest pokonać.
Jednak gdy zaczynamy odpuszczać kontrolę, otwieramy przestrzeń na przemianę. Zaczynamy komunikować dziecku, że wierzymy w jego zdolność do podejmowania decyzji. To nie oznacza, że przestajemy być obecne – wręcz przeciwnie. Jesteśmy tu, by wspierać, ale nie wyręczać. Dzięki temu dziecko zyskuje przestrzeń do rozwoju, a nasza relacja staje się głębsza i bardziej autentyczna.
Kontrola rodzi więcej kontroli. Kiedy zaczynamy zbyt mocno ingerować w życie naszych dzieci, wywołujemy reakcje, które z czasem stają się coraz bardziej niepożądane. Każdy moment oporu dziecka staje się dla nas sygnałem, że musimy działać jeszcze mocniej. To naturalna reakcja na lęk – im więcej kontrolujemy, tym bardziej czujemy, że musimy to robić, by zapobiec niepowodzeniom.
To tak, jakbyśmy próbowały ugasić pożar benzyną. Początkowo może nam się wydawać, że kontrola przynosi rezultaty, jednak w rzeczywistości prowadzi do coraz większego napięcia i konfliktów. Z czasem ten mechanizm może prowadzić do alienacji i trudności w nawiązaniu kontaktu z dzieckiem. W efekcie, zamiast zbliżać się do siebie, oddalamy się, a nasza relacja staje się bardziej oparta na walce o kontrolę niż na wzajemnym zrozumieniu.
Możesz jednak zatrzymać tę spiralę, ucząc się, jak reagować w sposób wspierający, a nie kontrolujący. Zamiast zwiększać nacisk, warto postawić na otwartość i empatię. Wspieranie dziecka w jego decyzjach, nawet jeśli wiąże się to z ryzykiem błędów, pozwala mu rozwijać poczucie odpowiedzialności za siebie. Kiedy zaczynamy ufać w proces, a nie tylko w efekt, zmienia się całkowicie nasza dynamika z dzieckiem. Zamiast kontrolować, możemy towarzyszyć – a to ogromna różnica, która otwiera przestrzeń na prawdziwy rozwój i autentyczne relacje.
To pytanie, które zadaję sobie codziennie. Oczywiście, kontrola jest częścią rodzicielstwa – musimy dbać o bezpieczeństwo naszych dzieci, wyznaczać granice, uczyć ich odpowiedzialności. Ale co, jeśli zaczniesz dostrzegać, że wcale nie chodzi o kontrolowanie każdego aspektu ich życia, lecz o to, by dać im przestrzeń do samodzielności, w której mogą się rozwijać?
Najważniejsze to nauczyć się ufać – nie tylko naszym dzieciom, ale także sobie. Zrozumienie, że nasze instynkty rodzicielskie są wystarczająco silne, by prowadzić nas i nasze dzieci, może być wyzwalające. Uświadomienie, że nie musimy mieć kontroli nad każdym aspektem ich życia, może przynieść ulgę zarówno nam, jak i im. To zaufanie daje przestrzeń do wzrostu, zarówno dla dzieci, jak i dla nas – jako mam, które uczą się, że nie wszystko muszą przewidywać i kontrolować.
Tym, co naprawdę daje Twojemu dziecku siłę, jest Twoja obecność i wsparcie, a nie perfekcyjnie zaplanowane dni. Kiedy zaczynasz widzieć, że Twoja rola to przede wszystkim bycie obecną, a nie nadzorowanie każdego kroku, zaczynasz budować głębszą więź z dzieckiem. To zaufanie daje im poczucie bezpieczeństwa, które nie wynika z rygorystycznych zasad, ale z wiedzy, że mogą liczyć na Twoje wsparcie, nawet gdy popełnią błąd.
Kluczem jest refleksja nad naszymi własnymi przekonaniami. Często to nasze obawy i lęki przed niepowodzeniem kierują naszą potrzebą kontroli. Jeśli zamiast tego zrozumiemy, że każde dziecko ma swoje tempo, a każde doświadczenie – nawet te trudniejsze – jest częścią jego rozwoju, to otworzymy drzwi do relacji pełnej zaufania i miłości. Z czasem zauważysz, że im więcej zaufania, tym mniej potrzeby kontroli. Wtedy rodzicielstwo staje się bardziej naturalne, a relacja z dzieckiem głębsza i bardziej autentyczna.
Rozwinięcie tego tematu znajdziesz w moim newsletterze [link do zapisu poniżej], gdzie dzielę się głębszymi przemyśleniami na temat kontroli w rodzicielstwie i tego, jak budować zdrową relację z dziećmi.
Jeśli pragniesz zrozumieć, jak przekształcić swoje podejście do rodzicielstwa, by uwolnić się od potrzeby kontrolowania, a zacząć budować prawdziwą więź opartą na zaufaniu i wzajemnym szacunku, zapraszam Cię do zapisania się do mojego newslettera. W nim znajdziesz inspiracje, praktyczne wskazówki i historie, które pomogą Ci zrozumieć, jak wprowadzić zmianę w relacji z dzieckiem – bez nadmiernej kontroli, a z większą obecnością, zrozumieniem i wsparciem.
Jeśli szukasz wsparcia w zrozumieniu swoich emocji i pragniesz zbudować głęboką więź ze swoim dzieckiem, zapraszam Cię na mój flagowy program dla mam: „Od Agresji do Zrozumienia i Wsparcia” – miejsca, gdzie odkryjesz, jak przekształcić swoje podejście do macierzyństwa. Ten program pomoże Ci nie tylko zrozumieć swoje emocje, ale również nauczy Cię, jak transformować wewnętrzne pragnienia kontroli w działania oparte na zaufaniu i autentycznym połączeniu. Tutaj poznasz więcej szczegółów na temat tego programu: subscribepage.io/od-agresji-do-zrozumienia-i-wspolpracy
Zapisz się do mojego Newslettera i odbierz bezpłatny e-Book: "Mamo pozwól sobie na złość"
DZIEKUJĘ ZA ZAPIS DO NEWSLETTERA!
E-Book już leci na Twój email 💚
📗
O mnie
Fajnie, że jesteś, nazywam się Monika i jestem coachem, mentorem, konsultantem kryzysowym i mamą trójki dzieci oraz kobietą, która każdego dnia odkrywa jakim człowiekiem chce być dla swoich dzieci i bliskich. Mam zaszczyt pomagać mamom takim jak Ty i ja, w radzeniu sobie z trudnymi emocjami, jakie niesie ze sobą macierzyństwo przy wykorzystaniu inteligencji emocjonalnej, coachingu i w oparciu o własne doświadczenia z mojego macierzyństwa. Uczę, że nie ma lepszych mam. Nie nauczę Cię jak być lepszą matką, ale będę Ci towarzyszyła w poszukiwaniu Twojej drogi macierzyństwa, w byciu matką jaką zawsze chciałaś być.